1. |
||||
Mijałem się z Tobą
Mario z Joannitów
Nie z wyboru, co to to,
Raczej losu wymóg
Tak więc w Academic Pubie
Tak więc w mroźnej, niegościnnej Pradze
I w korytach Babilonu
Pierwszej rzeki wygodnego D.S. domu
Mijałem się, mijałem się
Mijałem się z Marianną
Choć nie unikałem
Ócz zielonych, co mi słały
Iskry nieskoordynowane
Tak więc w adriatycznej łaźni
Gdy jej nimb me nozdrza drażnił
I w Strzeszynie, gdy suszyłem
Nie dotknęły jej, me piersi
Mijałem się, mijałem się
Pączek dojrzewania i nagle dorosłość
Z pudła wyleciała, zabawki wyniosło
Wodziłaś na pokuszenie,
Gdy wołałem: wróć ja będę,
Wiodłaś mnie na bale wszystkie,
Nie kiwnęłaś nawet listkiem
Zawiodłem się, zawiodłem się
|
||||
2. |
||||
3. |
||||
Jedź za mną, jedź za mną jedź
Przez półmrok i przez pół-śnieg
Osiedla i tory przez
Przecież to nie możesz być ty, przecież
Skręć za mną, skręć za mną, skręć
Twoje rysy układają się w znajomy wzór
Twoich oczu ledwo dostrzegam kontur
Ale przecież to nie możesz być ty tu
|
||||
4. |
||||
5. |
Wstyd [Shame]
02:57
|
|||
Tu jest świat, twoje dłonie
Rozczesują wiosenność traw,
Czuję przy sobie
Twoich żeber kształt
Ruch płuc, serca puls
W dłoni mam, w dłoni mam
Lecz będzie wstyd, gdy o zachodzie
Prześwietli skrzydła słońce drwiące
I na twych plecach zatrzepoce
Z całej mojej duszy film.
Jesteś tu, ze mną we mnie
We wszystkim co otacza
wszystko, czym jestem.
Słodka myśl
Upewniła mnie raz
Jeszcze uśmiechnie się, obróci nas
Lecz będzie wstyd, gdy o zachodzie
Prześwietli skrzydła słońce drwiące
I na twych plecach zatrzepoce
Z całej mojej duszy film.
Będzie wstyd, gdy o zachodzie
Prześwietli skrzydła słońce drwiące
I na twych plecach zatrzepoce
Z całej mojej duszy film.
W kącie mego pokoiku
Skrył się wstyd
Cienkimi wąsikami
Dotyka nagich kostek mych
|
||||
6. |
Xobe Y Na Oxyb
01:59
|
|||
7. |
||||
Jesteś na plaży, jesteś na plaży
Jesteś decydującym z lekarzy
Zbierasz rzeczy, które nie wyszły
Słońce tak śpiewa, jak gdy byłeś mały
Dodajesz rzeczy do swojej listy
Masz w dłoniach wodę i piasek biały
Ostatni surfing, ostatnia fala
Czas się pogodzić, czas zasypiania.
Po co mam brać leki te,
W ostatniej chwili pokochałyście mnie
Będą za tobą tęsknić na oddziale
Nie myślisz o tym, wracasz na Hawaje
Myślisz o córce i myślisz o żonie
Gdy wreszcie zasypiasz, wciąż martwisz się o nie.
Ostatni surfing, ostatnia fala
Czas się pogodzić, czas zasypiania.
|
||||
8. |
Opel Astra
03:29
|
|||
Powinienem myć cię częściej,
Częściej ciebie myć
Bo wieziesz mnie, bo mnie wieziesz,
Dzielnie służysz mi
Opel! Astra!
Modelowa jazda!
Moja fura własna!
Modelowa jazda!
Inni mają wielkie koła
I ich maska lśni
Ale wierna Astra moja
Ona wystarczy mi.
Opel! Astra!
Modelowa jazda!
Moja fura własna!
Modelowa jazda!
(moja fura własna)
Muldy górki śnieg i brud i
Błoto, skały też
Mój ty rzutki giętki Oplu
Wszystko przejedziesz.
Kiedy wozisz mnie, nie zawodzisz mnie x5
|
||||
9. |
Suddenly a Bird
03:47
|
|||
It was a blissful morning of spring
I opened a window to get some fresh air
The wind kissed my cheeks, I smiled with a wink
I thought: "I have never been calmer, I swear"
Suddenly, a little bird
Flew into my room
And all my peace burst.
It was in the afternoon hours of June
I sat on my porch, at peace and alone
My eyelids grew heavy from summer's perfumes
I drifted away, into the unknown
Suddenly, a little bird
Sat on my head
And all my peace burst.
Still up in the middle of deep and dark night
I felt inspiration rise, so I gave in
I wrote like a maniac, no end in sight
I had to keep writing, no stopping to think
But yet again my little child
Had different plans than me
He opened his eyes
And oh, how he cried
I closed my notebook
And smiled as I sighed
because
Suddenly, this little bird
Entered my life
and took over my world.
|
||||
10. |
MYIW Theme Song 2
00:44
|
|||
11. |
||||
Gdy będziemy daleko, może morze
Zamarzy mgliście o naszym powrocie
Kiedyś to był czar,
Teraz tylko błysk iskry wśród fal.
Czegoś to było symbolem
Gdy język mój nie wiedział o sobie.
Mewy rysują horyzont, on pęka cały
Od tęsknot na brzegu morza wykrzyczanych
Iskra rozeszła się wśród morza
I nieme ryby rozjarzyły się jak pożar.
Odpychasz, odpychasz fale ale
One wracają, kochają cię zbyt stale
Kiedyś to był czar,
Teraz tylko błysk iskry wśród fal.
Czegoś to było symbolem
Gdy język mój nie wiedział o sobie.
Chodźcie bliżej, jest co świętować
Kiedy zorza piany wznosi się na fal ramionach
Kraj mój położon jest na brzegu toni
Tylko odbicie ognia moje pióro zdobi.
|
||||
12. |
Marcak Marcnak
12:42
|
Jan LF Strach Poznań, Poland
Ktoś musi pilnować niszy--
Streaming and Download help
If you like Jan LF Strach, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp